Nie będzie pozwu, radne prostują słowa

Wszystko zaczęło się na czwartkowej sesji sieradzkiej rady miejskiej. Jako pierwszy radny Ryszard Perka, wracając do kontroli urzędu wojewódzkiego.
- Dziwi mnie fakt, że Arkadiusz Góraj kontroluje prezydenta Sieradza, a sam nie skontroluje kolegów z partii? - pytał Perka - Kontrolę zasadności zwolnień lekarskich może przeprowadzić Zakład Ubezpieczeń Społecznych na zlecenie prezydenta. Proszę sprawdzić, czy okres zwolnienia jest odpowiedni do danej jednostki chorobowej.

Góraj w odpowiedzi przytoczył kontrolę sprzed sześciu lat, kiedy to radni powiadomili Najwyższą Izbę Kontroli. Do kontroli jednak nie doszło, a radne zasugerowały, że było to wynikiem wizyty posła Tomczyka w siedzibie izby.
- Młody radny wywołał mnie do odpowiedzi - zaczęła Jolanta Pietrus - Muszę zadać to pytanie - jaki był cel wizyty pana posła Tomczyka w NIKu? Niech pan się go zapyta, mogę podać panu numer. On udzieli panu informacji. Jako radni opozycyjni nigdy nie próbowaliśmy wpłynąć na zespół kadrowy, jaki prezydent Walczak sobie wybierał.

Wtórowała jej wiceprzewodnicząca, Beata Jacyszyn.
- Byliśmy wówczas w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli 8 godzin - mówiła - Urzędnicy NIK twierdzili, że kontrola powinna być natychmiast wszczęta. A kontroli jednak nie było. Pański kolega, poseł Cezary Tomczyk, pojechał do NIKu i wszystko ucichło. Wyciągnął nazwiska, bez troski o przedmiot kontroli.

Po południu otrzymaliśmy pismo od Tomczyka, który postawił ultimatum - jeżeli radne nie sprostują swoich słów do poniedziałku (4 maja), złoży pozew do sądu.

Jak się okazuje, radne sprostowały swoje słowa. Jak uznały sformułowanie "sprawa ucichła", mogło zostać niefortunnie zinterpretowane przez osoby trzecie, co nie było intencją radnych. Poniżej prezentujemy oświadczenie radnych, jak i samego posła.