Kłusownik koło Burzenina. Złapany
Wpadka kłusownika w lesie koło Burzenina. Na mężczyznę z bronią myśliwską natknął się wczoraj strażnik leśny.
Kiedy podszedł i porozmawiał okazało się, że kilka chwil wcześniej mężczyzna niebędący zrzeszonym w żadnym kole, ale pełnoprawnym myśliwym odstrzelił będącego pod ochroną myszołowa, a przy okazji dwa bażanty. - Niestety, ale to złamanie prawa tak, jak typowe kłusownictwo - mówi Marcin Wiśniewski, łowczy okręgowy w Sieradzu:
- Przestępstw jest bardzo dużo, natomiast złapanych przez policję mamy od kilku do kilkunastu. Najczęściej zdarzają się ludzie, którzy raz tego posmakują i później nie mogą przestać.
Zatrzymany przez policję 50-letni mieszkaniec gminy Złoczew tłumaczył, że strzelał do chronionego myszołowa, bo chciał chronić przed drapieżnikiem bażanty, które ustrzelił z kolei przez przypadek. Grozi mu teraz do pięciu lat pozbawienia wolności oraz grzywna do tysiąca złotych za każdego bezprawnie ustrzelonego bażanta.
Komentarze
Zdychają zwierzęta a nie ludzie. Chyba, że w Twojej rodzinie ludzie(?) zdychają.
Twój poziom inteligencji mnie dosłownie przeraża. W wieku 20 lat powinni dawać do rozwiązania testy, najlepiej z analizy matematycznej i logiki... Ci, którzy nie zdobędą wystarczającej ilości punktów to wysiedlać - pod ruską granice.