MPWiK walczy z gminą w sądzie

Od 2007 roku gmina wykonała zaledwie niewielki procent przyłączy, które zobowiązała się zrealizować w chwili podpisywania porozumienia. To skłoniło MPWiK do tego, by ukarać gminę, ale ta do tej pory nie zapłaciła ponad 200 tys., których domagała się spółka. Odsetki i kolejne kary zaczęły rosnąć, a MPWiK chce dziś od gminy już 443 tys. zł. Sąd musi określić od kiedy spółka mogła naliczać kary - broni się wójt Jarosław Kaźmierczak:

- Kwota roszczeniowa przez MPWiK to 219,197 tys. zł plus odsetki. Myślę, że ta kwota nie jest zasadna, że to naliczanie MPWiK nie jest zasadne. Zresztą jest pozew w sądzie i my oczywiście odpowiedzieliśmy na pozew jako gmina. Czekamy, niech sąd niezawisły rozsądzi tę sprawę.

Zgodnie z zawartym porozumieniem gmina zobowiązała się, że po roku od zakończenia budowy kanalizacji będzie odprowadzać co najmniej 60 proc. docelowej ilości ścieków, która została ustalona w studium wykonalności. Po dwóch latach miałoby to już być 100 proc. Tymczasem gmina wykonała zaledwie 429 przyłączy, a 100 jest w trakcie realizacji. I na tej podstawie MPWiK naliczyło gminie karę:

- W wyniku prowadzonych rozmów z wójtem Kaźmierczakiem doszło do tego, że zostaliśmy zmuszeni do złożenia pozwu do sądu okręgowego w Sieradzu, gdzie wystąpiliśmy z pozwem o zapłatę należnych nam na mocy tego porozumienia kwot - tłumaczy prezes spółki Krzysztof Grabowski.

Pierwsza rozprawa już się odbyła. I to ona pociągnęła za sobą kolejny krok MPWiK. Podczas procesu wójt przyznał, że na wspomnianym porozumienu brakuje kontrasygnaty skarbników miasta i gminy, co oznacza, że porozumienie zwyczajnie jest nieważne. Idąc dalej - wszystkie decyzje, w tym wpłacanie i wypłacanie pieniędzy z projektu, są nieaktualne. Prezes MPWiK Krzysztof Grabowski złożył w prokuraturze rejonowej zawiadomienie, w którym pisze, że wójt Jarosław Kaźmierczak przekroczył uprawnienia i działał na szkodę interesu publicznego, bo wiedząc o tym, że porozumienie nie posiada kontrasygnaty nie poinformował o tym żadnej ze stron i realizował zawarte w pismach ustalenia. Zdaniem wójta wina leży jednak po stronie miasta i spółki, które również nie sprawdziły czy dokumenty są zgodne z prawem:

- Kontrasygnata nie była podpisana przez skarbników, nie tylko naszego, ale również miasta. My podpisaliśmy porozumienie jako samorządowcy, pan prezydent, ja jako wójt, prezes MPWiK, ale dlaczego nie podpisali tego skarbnicy? Jest to stosowne pytanie, najpierw powinno miasto podpisać i przekazać gminie. Myślę, że w mieście są takie służby, w MPWiK, prawników jest tylu, że powinni dopilnować tego. Jakieś niedociągnięcie służb obsługujących kontrakt, całą tą inwestycję jest.

Wójt nie zgadza się również z samym sposobem naliczania kar. Jego zdaniem powinny być one naliczane od momentu zakończenia całego projektu, czyli od czerwca 2011 roku, a nie od zakończenia kontraktu w 2009 roku. To głównie tę kwestię będzie musiał teraz wyjaśnić sąd.