Czy parafie z regionu są gotowe na przyjęcie uchodźców?

Niecałe dwa tygodnie temu, Franciszek zaapelował do europejskich parafii, klasztorów i sanktuariów, aby każda z tych placówek przyjęła pod swój dach jedną rodzinę uchodźców. Czy parafie z regionu są gotowe na taką ewentualność? I czy mieszkańcy obu powiatów są gotowi na zaakceptowanie inności kulturowej? Sondaże nie są optymistyczne dla uchodźców z Bliskiego Wschodu - ok. 40 proc. Polaków jest przeciw przyjmowaniu jakichkolwiek imigrantów, nawet tych, którzy uciekają przed wojną domową. Za niesieniem pomocy uchodźcom jest ks. Marian Bronikowski, proboszcz parafii Wszystkich Świętych w Sieradzu.
- Troski o drugiego człowieka, nas katolików, uczy Jezus Chrystus – wyjaśnia Bronikowski – On był zawsze najbliżej ludzi. Jakich ludzi? Bezbronnych. Spychanych na margines. Najsłabszych. To jest nasza droga. Jezus w Ewangelii mówi „Byłem głodny, a daliście mi jeść. Byłem spragniony, a daliście mi pić. Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie".

Jednak więcej niż co trzeci Polak jest przeciw przyjmowaniu uchodźców, którzy uciekli z terenów ogarniętymi wojną domową i konfliktami zbrojnymi. Drugie tyle jest za przyjęciem takich osób, jednak w bardzo ograniczonym zakresie.
- Apel Franciszka na pewno spowodował jakiś niepokój – kontynuuje proboszcz – Skąd ten niepokój płynie? Z jednej strony odczuwamy przecież w sumieniu wezwanie mówiące „Tak! Trzeba pomagać". Ale z drugiej strony człowiek pozostaje człowiekiem. Jakim? Słabym, pozostającym w nędzy grzechu. Trzeba do tego odwagi.

Czy parafie są gotowe na przyjęcie po jednej rodzinie? W Polsce jest około 10 tys. kościołów, licząc, że rodzina jest czteroosobowa, to Kościół przyjąłby ponad 40 tys. osób.
- Nie jest to łatwe zadanie – dodaje proboszcz – I na pewno nie każda wspólnota parafialna jest przygotowana na to, aby od razu przyjść z pomocą. Trzeba również zauważyć bardzo subtelną różnicę między uchodźcą a migrantem. Uchodźca ucieka z terenu, gdzie jego życie jest zagrożone, zdrowie i wolność. To zagrożenie jest związane z konfliktami zbrojnymi, klęskami żywiołowymi lub prześladowaniami religijnymi. Musimy mówić też o migracji ekonomicznej. Tam gdzie są walki jest też bieda, każdy chce mieć lepsze życie. Ten człowiek, który ucieka ze swojego kraju, zostawia swój rodzinny dom, cały dorobek życia, często zabiera to, co może unieść w małej walizce, bo na ramionach niesie swoje dzieci, jest też człowiekiem poobijanym. Poranionym. Ten człowiek ma wielki żal do całego świata, że taki los go spotyka, że musi uciekać z miejsca, które kocha, które było jego ojczyzną.

Parafie jak na razie czekają na wytyczne ze strony biskupów. Przyjęcie jednej rodziny do parafii nie jest proste. Takim osobom trzeba znaleźć zajęcie, zapisać na kurs języka, a dzieci posłać do szkoły lub przedszkoli.
- To nie jest takie proste. Pomoc trzeba logistycznie zorganizować. Nie mam gotowej recepty. Wszystkie możliwe instytucje powinny otworzyć się na siebie i na współpracę przy niesieniu pomocy tym ludziom. My na pewno to zadanie podejmiemy, jak będzie taka potrzeba – zapowiada ks. Bronikowski.

Cały wywiad o problemie uchodźców i przyjęciu ich przez kościoły usłyszycie w naszych dzisiejszych serwisach i popołudniówce.

Uwaga. Zanim skomentujesz, prosimy, zapoznaj się z regulaminem naszego serwisu. Wszelkie komentarze o treści rasistowskiej i ksenofobicznej nie będą akceptowane przez moderatorów.