Będzie referendum? Chcą odwołania prezydenta

Głównym pomysłodawcą referendum jest Michał Terka, sieradzki radny powiatowy. Pomysł na przeprowadzenie przedwczesnych wyborów pojawił się przede wszystkim po tym, jak żona prezydenta otrzymała zatrudnienie w Urzędzie Gminy Sieradz. Jak przekonuje jednak radny, takie urzędowe roszady przelały jedynie czarę goryczy, bo z działaniami Jacka Walczaka nie zgadza się od dawna:

- Czarę goryczy przelała teraz ta ostatnia sprawa zatrudnienia małżonki pana prezydenta w Urzędzie Gminy, ale to oczywiście był wierzchołek góry lodowej, bo na to wszystko złożyło się według mojej oceny, według oceny mieszkańców, z którymi rozmawiałem szereg tych niepopularnych decyzji, które podejmował pan Jacek Walczak. I na to się złożyło m.in. nieudana rewitalizacja według mnie, ludzie są podzieleni, Rynek się wyludnia. Za te pieniądze można by było przeprowadzić szereg innych inwestycji. - tłumaczy Michał Terka.

I właśnie dlatego postanowił przekonać mieszkańców Sieradza do tego, że Jacek Walczak powinien wcześniej ustąpić ze stanowiska prezydenta. W kwietniu ma się rozpocząć zbieranie podpisów, których odpowiednia liczba pozwoli na przeprowadzenie we wrześniu referendum:

- Odbyłem już rozmowę z pracownikami komisarza wyborczego w Sieradzu. Wiemy, że trzeba najpierw poinformować samego zainteresowanego, pana prezydenta Jacka Walczaka, również samego komisarza. Potem mamy termin, żeby się przygotować. Później przychodzi czas, że mamy 60 dni, żeby zebrać 10 proc. podpisów osób uprawnionych do głosowania. - dodaje Terka.

W przypadku Sieradza wspomniane 10 proc. daje ponad 3 tys. osób. Michał Terka jest przekonany, że taką liczbę podpisów uda się uzyskać. Z Michałem Terką rozmawiała Marta Kiermasz:

%relacja02%

O pomyśle na przeprowadzenie referendum prezydent Jacek Walczak dowiedział się dzisiaj. Każdy ma prawo do takiej oceny mojej prezydentury - mówi spokojnie:

- Ja jestem codziennie do dyspozycji mieszkańców Sieradza, mieszkańcy zrobią co tylko będą chcieli. Ja bym jednak poczekał do wyborów. Za rok są wybory, gdzie z całą pewnością większa ilość osób przyjdzie do urn wyborczych i wtedy się wszystko rozstrzygnie. Można powiedzieć, że jest to takie przedwyborcze starcie, szkoda tylko, że człowieka niewiarygodnego.

Zdaniem prezydenta niewiarygodność Michała Terki wynika głównie z jego nagłych zmian partyjnych. Przypomnijmy, radny wcześniej był w Platformie Obywatelskiej, z członkostwa w tej partii jednak zrezygnował. W między czasie zapisał się do klubu radnych PSL, widywany był również na spotkaniach Ruchu Palikota. Posłuchaj całej rozmowy z Jackiem Walczakiem:

%relacja03%

Pismo o ewentualnym referendum jeszcze do prezydenta nie trafiło, podobnie zresztą jak do komisarza wyborczego.

W przypadku referendum pojawia się również kwestia finansowa. Przeprowadzenie takiego głosowania to koszt około 100 tys. zł, które byłyby przekazane z budżetu miasta. Później kolejne wydatki, bo w 2014 roku odbędą się wybory samorządowe. Jeśli doszłoby do zmiany prezydenta wówczas ten wyłoniony pełniłby swoją funkcję jedynie przez kilka miesięcy.

Kto za Jacka Walczaka?

Referendum to jedno, a wyłonienie następcy obecnego prezydenta to już zupełnie inna sprawa. Michał Terka przyznaje, że jeszcze konkretnych kandydatów nie ma, choć pewne nazwiska w luźnych rozmowach już się przejawiały. Nie wiadomo jednak czy są to osoby już działające w polityce, czy zupełnie z nią niezwiązani. Nieoficjalnie mówi się, że stanowiskiem Walczaka zainteresowany jest właśnie Terka. Radny chce zmobilizować głównie młodych ludzi, którzy mają pomóc mu najpierw w utworzeniu komitetu, a potem już w przeprowadzeniu referendum.

Jacek Walczak prezydentem Sieradza jest od 2006 roku. W wyborach pokonał wówczas Barbarę Mrozowską - Nieradko, a w kolejnym starciu o fotel prezydenta w 2010 roku w II turze wygrał z Mirosławem Owczarkiem. Inicjatywa Michała Terki jest pierwszą tak poważną próbą skrócenia kadencji Jacka Walczaka.

Referendum - przed komitetem długa droga

Przeprowadzenie referendum nie jest jednak tak prostą sprawą. Najpierw trzeba spełnić szereg wymogów stawianych przez komisarza wyborczego. W Sieradzu jest nim Barbara Bojakowska, z którą rozmawiała Marta Kiermasz:

%relacja01%

Zmiana władzy już była

Jeśli taki komitet rzeczywiście powstanie i dojdzie do referendum będzie to kolejna już przedwczesna próba zmiany władzy w naszym regionie. W 2008 roku swoją prezydenturę zakończył gospodarz Zduńskiej Woli Zenon Rzeźniczak. W referendum wzięło wówczas udział ponad 10 tys. osób.

W 2011 roku próbowano przeprowadzić referendum w Złoczewie. Wówczas przeciwnicy nowo wybranej burmistrz Jadwigi Sobańskiej domagali się jej odwołania. Do samego referendum w konsekwencji jednak nie doszło.

W Szadku z kolei próbowano odwołać cały zarząd gminy. W 2007 roku odbyło się referendum, ale nie przyniosło ono zmian na szczeblach władzy. Do urn poszło zbyt mało mieszkańców. W głosowaniu wzięło udział jedynie 1136 osób, a uprawnionych było ponad 5 tys. osób. Komitet, który nie zgadzał się z działaniami ówczesnej władzy zarzucał zarządowi gminy m.in. niegospodarność i działanie na szkodę Szadku.

W Sieradzu prezydent Krzysztof Michalski sam zrezygnował z pełnionej funkcji. W 2002 roku został oskarżony o niegospodarność.